Wokół reguły i odstępstwa - stereotypy i ich rola w pracy farmaceuty
Dodano: 25.09.2012, 22:39
Czym są stereotypy? Jak powstają, działają i czemu służą? Jaka wreszcie jest ich rola oraz znaczenie w codziennej pracy farmaceuty? Gdyby istniała kompletna „instrukcja obsługi” człowieka, zapewne w 99 procentach byłaby poświęcona obsłudze naszego mózgu. W prezencie od Opatrzności (bądź ewolucji) dostaliśmy narząd, którego możliwości przekroczyły oczekiwania właściciela. Z jednej strony jest to organ imponująco złożony, niesłychanie elastyczny i adaptacyjny, z drugiej – tajemniczy i… sprawiający najwięcej kłopotów. Przykładem takiej dwuznacznej pracy mózgu (i umysłu, jako procesu, który poprzez mózg się uzewnętrznia) są stereotypy. Żeby zrozumieć, jak powstają i działają, musimy nieco bliżej poznać „ekonomię” naszego postrzegania świata.
Stereotyp: między uproszczeniem a rutyną Pojęcie to oznaczało pierwotnie rodzaj form drukarskich, a od wydania książki W. Lippmana „Opinia publiczna” (1922) odnosi się też do pewnego sposobu interpretacji danych. Ilekroć posługujemy się w ocenie zjawisk niepełnymi, tendencyjnymi i odpornymi na zmiany obrazami umysłowymi, stosujemy właśnie stereotyp. To on pozwala już po kilku sekundach „wiedzieć”, do jakiej kategorii zalicza się pacjent lub współpracownik: uczciwy czy niebezpieczny, uciążliwy czy komunikatywny, naprawdę chory czy hipochondryk-panikarz? Mózg otrzymał jakiś sygnał (zawarty w wyglądzie, w słowach albo gestach tej osoby), a następnie na jego podstawie przyporządkował go do kategorii – na ogół bez udziału świadomości! Tego rodzaju automatyczne uproszczenia wprowadzają do działania rutynę, a ta z kolei zwiększa niebezpieczeństwo przeoczenia ważnego szczegółu, który może zdecydować o zdrowiu lub życiu pacjenta. Jak powstają stereotypy? Na początek przypomnijmy dwa podstawowe fakty. Po pierwsze: rzeczywistość poznajemy poprzez „neuronowe reprezentacje” – poznawanie świata polega na tworzeniu mentalnych obrazów w sieci neuronowej. Po drugie: proces ten jest nie tyle zapisem, co interpretacją danych. Często wyobrażamy sobie działanie pamięci na podobieństwo kamery – jako rejestrowanie zdarzeń. Gdybyśmy jednak mieli zapamiętać każde zjedzone jabłko, każde napotkane drzewo czy psa, ogromna ilość danych szybko stałaby się bezużyteczna! Choć synaptyczne połączenia między komórkami w mózgu zmieniają się z każdym aktem uczenia się, mózg jest tak skonstruowany, by większość wrażeń szybko przeminęła, a szczegóły uległy zatarciu. W zamian mamy inny, znacznie wydajniejszy sposób gromadzenia doświadczeń. Zamiast zapamiętywać poszczególne jabłka czy drzewa, „chwytamy” poznawczo i wyraźnie zapamiętujemy ogólne cechy odróżniające obiekty od innych. Gdyby do apteki wszedł ktoś wyglądający, powiedzmy, jak Elvis Presley – zapamiętalibyśmy go na długo i to ze szczegółami. A gdy wchodzi człowiek zupełnie „zwyczajny”… Cóż, nasz hipokamp (tzw. „wykrywacz nowości” w mózgu) raczej się nie napracuje, zapamiętamy może mężczyznę lub kobietę, blondynkę lub brunetkę. Gdyby ktoś nie wierzył, niech spróbuje opisać szczegóły ubioru lub fryzury trzech pierwszych pacjentów z poprzedniego dnia… Po co nam stereotypy? Do niedawna sądzono, że o ile logiczne kategoryzowanie obiektów jest racjonalne i świadczy o inteligencji, o tyle stereotypy w stosunkach międzyludzkich są wyrazem postawy irracjonalnej i prowadzą do uprzedzeń. Dokładniejsze badania pokazują jednak, że stereotypy, poza kilkoma ważnymi wyjątkami, wcale nie muszą być błędne: większość z nich znajduje potwierdzenie w danych statystycznych! Okazuje się, że podstawowym źródłem stereotypów nie są nasze emocje i obawy, ale ich użyteczność. Służą one szybkiej orientacji w złożonym i zmiennym otoczeniu. Zamiast każdorazowo od podstaw budować wyobrażenie sytuacji, podciągamy ją pod znaną regułę, a dopiero potem (ewentualnie) śledzimy, czy i pod jakim względem jest wyjątkowa, tj. odstaje od reguły. W ten sposób mózg wprowadza w życie zasadę prostoty i oszczędności poznawczej. Sprawia ona, że nawet, gdy obserwujemy wyraźne odstępstwo, nie porzucamy stereotypu, ale raczej tworzymy „subkategorię” osób lub sytuacji wyłączonych z (wciąż aktywnego!) stereotypu. W ten sposób możemy „zjeść ciastko i (nadal) mieć ciastko”[1]. Rozumujemy wówczas np. tak: „Kobiety są słabymi kierowcami; wprawdzie są wyjątki, np. moja siostra Iwona, jednak nie zmienia to faktu, że…”. Zyskujemy w ten sposób coś jeszcze: dysponując kontrprzykładem dla naszej reguły, zabezpieczamy się przed opinią człowieka uprzedzonego! Zagrożenia poznawczej oszczędności Jeśli teraz weźmiemy pod uwagę główną linię stereotypizacji grup (ocena swój – obcy, na ogół powiązana z oceną pozytywny – negatywny) oraz wspomnianą trwałość stereotypów – ujawni się niebezpieczna strona tej poznawczej oszczędności. Zagrożenie nr 1 to zniekształcenie polegające na niedocenianiu różnic. Gdy już dysponuję stereotypem, powiedzmy drażliwego pacjenta, to gdy już stereotyp się uaktywni, natychmiast spadnie moja wrażliwość na zachowania, które mogłyby podsuwać inną interpretację (np. „To moje słowa Go zdenerwowały”). Co ciekawe, nawet jeśli to prawda, zapewne nigdy się o tym nie dowiem, bo sprowokowany pacjent naprawdę będzie reagował newralgicznie… I tak dochodzimy do niebezpieczeństwa nr 2, które jest odmianą mechanizmu samospełniającego się proroctwa, znaną też jako „efekt Pigmaliona”. Dobrze ilustruje je eksperyment psychologiczny sprzed kilkudziesięciu lat[2]. W jednej z amerykańskich szkół zrobiono test, który ma określić poziom „rozkwitu intelektualnego” dzieci. Nauczyciele otrzymali nazwiska dzieci, które miały w przyszłości zdystansować rówieśników (stereotypowe oczekiwanie). W istocie dzieci dobrano zupełnie losowo, ale o tym wiedzieli tylko badacze! Mija osiem miesięcy nauki, następuje kolejny test i okazuje się, że… dzieci z grupy eksperymentalnej mają zdecydowanie lepsze wyniki! Oto rzeczywistość dostosowała się do stereotypowych przekonań. W jaki sposób? Głównie poprzez czworakie zmiany w zachowaniu nauczycieli: bardziej przyjazne zachowania (klimat); więcej dokładnych informacji (feedback); więcej czasu i uwagi nauczyciela (wejście) oraz więcej okazji do ujawniania swojej wiedzy i umiejętności (wyjście). Kryje się tutaj podpowiedź, jak poprawić jakość kontaktu z pacjentem w aptece! Zadbaj o klimat, o informację zwrotną, skoncentruj uwagę na pacjencie oraz stwórz mu okazję do swobodnej wypowiedzi! Podsumowanie Główną metodą pracy nad niebezpieczną stroną stereotypowych przekonań jest oczywiście praktykowanie samoświadomości. Uświadomienie sobie stereotypu sprawia, że mamy „pod kontrolą” oparte na nim wnioskowania. Pozwala uelastycznić reakcje i wcześniej poddawać w wątpliwość ograniczające założenia. Czyż to właśnie nie jest najwspanialsza strona pracy ludzkiego mózgu? Warto pamiętać: tak w nauce jak i w życiu – zdolność do rewizji własnych założeń pozostaje najwspanialszym i być może najważniejszym elementem naszego rozwoju. Przypisy: 1. T. D. Nelson, Psychologia uprzedzeń, GWP, Gdańsk 2003, s. 70. 2. Zob. R. Rosenthal, Oczekiwania interpersonalne. Skutki przyjętej przez badacza hipotezy, [w:] Społeczny kontekst badań psychologicznych i pedagogicznych. Wybór tekstów, Wyd. Naukowe UAM, Poznań 1991. dr Tomasz Skalski, socjolog, wykładowca Uniwersytetu Śląskiego Skomentuj ten artykuł:
Zaloguj się aby dodać swój komentarz.
Komentarze do tego artykułu:
Nikt nie skomentował jeszcze tego artykułu
|
|