Zarejestruj się | Masz już konto? Zaloguj się



Konkurs – Niesamowite Praktyki Wakacyjne - WYNIKI
Serdecznie wszystkim dziękujemy za udział w naszym kolejnym konkursie!
Spośród nadesłanych tekstów wybraliśmy 2, które chcielibyśmy nagrodzić. Autorami tychże są:
1.Magdalena Gut - otrzymuje książkę "Infekcje układu oddechowego. Wybrane aspekty diagnostyki i terapii". Pod redakcją Haliny Batury-Gabryel
2.Patryk Kozłowski - otrzymuje książkę - "Skórne objawy nadwrażliwości na leki". dr n. med. Dorota Jenerowicz, prof. Magdalena Czarnecka-Operacz oraz prof. Wojciech Silny

Zwycięzcom serdecznie gratulujemy, a poniżej prezentujemy teksty, które wg nas miały to "coś". Zaznaczamy również, że to nie koniec konkursów. Starajcie się więc być na bieżąco, a nóż to właśnie to was uśmiechnie się los!

Magdalena Gut

Było to w niewielkiej miejscowości na Kujawach, gdzie postanowiłam odbyć w tym roku praktyki na oddziale chirurgii. Mając w pamięci lata poprzednie, nie oczekiwałam że moje umiejętności praktyczne rozwiną się jakoś spektakularnie. I nie chodzi o to, że nie wykazywałam poprzednio chęci,(wręcz przeciwnie!). Myślę, że większość studentów medycyny wie, co mam na myśli…
Jednak tym razem miało być inaczej. Mój dzień w szpitalu rozpoczynał się punktualnie o godzinie 7.30,choć większość chirurgów pewnie dopiero była w drodze do szpitala ;) Od samego rana pod czujnym okiem pań pielęgniarek ćwiczyłam pobieranie krwi, wykonywanie iniekcji, podłączanie kroplówek. Później jeszcze przed obchodem- starałam się zbadać nowoprzybyłych pacjentów , nim spotkamy się na bloku operacyjnym. No i w końcu to, na co czekałam najbardziej – udział w zabiegach chirurgicznych. Co prawda zdarzało mi się, w ramach zajęć z chirurgii na IV roku, bywać na bloku operacyjnym, ale nigdy w sposób czynny! A uwierzcie mi, nie da się tego porównać. Na początku wiązało się to z małym stresem, ale personel był bardzo miły i pomocny, co dodawało pewności siebie. Z tych kilkunastu dni spędzonych na bloku operacyjnym szczególnie jeden wspominam z wypiekami na twarzy. Był to dzień z chirurgią dziecięcą. W planie było kilka niewielkich zabiegów. Pan doktor- doświadczony chirurg dziecięcy- zaproponował możliwość asystowania przy operacji przepukliny pępkowej u małej pacjentki. Podczas operacji trochę podpytywał z anatomii ,ale też dokładnie omawiał kolejność wykonywanych czynności. Na koniec polecił założyć ostatnie szwy ( ależ szczęście, że ćwiczyłam to wcześniej !) osobiście wszystko nadzorując. Myślę, że ten dzień na długo zostanie mi w pamięci. Z jednej strony dlatego, że był to mój debiut przy stole operacyjnym, z drugiej, spotkanie „mistrz -uczeń”, które pozwoliło mi na nowo uwierzyć w istnienie takiej relacji.
Wszystkim życzę podobnych doświadczeń :)

Patryk Kozłowski

Część z tegorocznych praktyk odbywałem na izbie przyjęć (dawniej: szpitalnym oddziale ratunkowym) w starym szpitalu wojskowym. To właśnie o nich chciałbym wam pokrótce opowiedzieć.
Praca na izbie przyjęć to zupełnie inna „bajka” w porównaniu z pracą na typowym oddziale szpitalnym. Praktycznie każdy pacjent to nowa zagadka, biała karta, którą za pomocą naszej wiedzy i umiejętności staramy się zapisać. Zdarzają się momenty przestoju, przerwy na kawkę – a następnie przez trzy, cztery godziny uwijamy się jak w ukropie. Jest to idealne miejsce dla studenta chcącego nauczyć się wielu praktycznych umiejętności. Jest to możliwe, gdyż po prostu brakuje tam rąk do pracy. Skoro o tych „rękach” mowa, w szpitalu, w którym miałem przyjemność odbywać praktyki spotkałem bardzo pozytywny personel medyczny. No może, poza ordynatorem, który starał się najmniejszym nakładem sił przetrwać każdy kolejny dzień. Nie ma róży bez kolców, a jeśli weźmiemy pod uwagę, że ów ordynator był tylko jednym (ale za to o dużej masie ciała) kolcem całe praktyki uważam za bardzo udane. Pacjenci bowiem również byli przeważnie nastawieni przyjaźnie, nierzadko z uśmiechem na twarzy zgadzali się na kolejne próby pobrania krwi przez niewprawnego studenta.
Niestety wszystko co dobre szybko się kończy, podobnie praktyki na izbie przyjęć, które trwały zaledwie 2 tygodnie. Ja jednak z SORem się nie żegnam, postanowiłem w tym roku zapisać się na wolontariat właśnie na izbie przyjęć. A więc moi drodzy przyszli pacjenci – do zobaczenia na pobieraniu krwi lub cewnikowaniu ;)
 
Skomentuj ten artykuł:
Zaloguj się aby dodać swój komentarz.
Komentarze do tego artykułu:
Nikt nie skomentował jeszcze tego artykułu