Akademickie centrum wsparcia
Dodano: 14.04.2010, 13:11
Uważasz, że uwziął się na Ciebie wykładowca? Masz kłopot ze stresem egzaminacyjnym? Inne problemy? Możesz skorzystać ze pomocy wolontariuszy(studentów psychologii) z Akademickiego Centrum Wsparcia. W Lublinie działa Akademickie Centrum Wsparcia, czyli miejsce, w którym studenci psychologii pomagają studentom innych kierunków. Do tej pory był jeden taki punkt w akademiku Amor. Teraz będą trzy, bo liczba osób potrzebujących wsparcia stale rośnie.
Opiekę nad Akademickim Centrum Wsparcia sprawuje dr Ireneusz Siudem z Wydziału Psychologii UMCS. Nie ma wątpliwości, że utworzenie "poradni" było strzałem w dziesiątkę. Bo studenci potrzebują wsparcia, a na wizytę u psychologa - profesjonalisty albo ich nie stać, albo w ogóle nie biorą tego pod uwagę. - W naszym społeczeństwie pokutuje bardzo silny lęk przed kontaktem z profesjonalistą. Tutaj jest to student o dwa czy trzy lata starszy i ten lęk przed otworzeniem się jest dużo mniejszy - mówi Siudem. W Akademickim Centrum Wsparcia działa kilkanaście osób. Do tej pory pełniły codzienne dyżury w akademiku, teraz dojdą też dyżury na Wydziale Humanistycznym i na Wydziale Psychologii. - Bo potrzeby są ogromne - mówią studenci. Mateusz Łukasik jest na piątym roku psychologii na Uniwersytecie Marii Curie - Skłodowskiej w Lublinie. Dyżuruje regularnie. - Trudno powiedzieć, ile osób zgłasza się na taki dyżur. Bywa różnie. Raz jest to jedna osoba, innym razem kilka. Są tacy, którzy korzystają regularnie z naszej pomocy. Mają wybranych studentów, do których się zgłaszają, z którymi rozmawiają - mówi Mateusz. Najczęstsze problemy, z którymi przychodzą studenci to trudności z zaadaptowaniem się w nowym miejscu, trudności w sesji egzaminacyjnej, ale też problemy w związkach. - Często bywa tak, że student czy studentka przychodzi, by się wygadać. Bo np. rozpadł jej się związek i nie może sobie z tym poradzić - mówi jeden z pomagających. Marcin Bartosik też jest studentem piątego roku. Jak mówi problemów, z którymi zgłaszają się rówieśnicy jest wiele. Oprócz zawodów miłosnych to także problemy z emocjami: ktoś nie potrafi ich okazywać albo dusi je w sobie. Bywało, że studentki w trakcie "sesji" psychologicznej płakały. - Aczkolwiek ja wychodzę z założenia, że emocje lepiej wyśmiać niż wypłakać, dlatego u mnie zazwyczaj się śmieją - mówi Marcin. Przyznaje, że już wielokrotnie dostawał podziękowanie za pomoc. Źródło: "Gazeta Wyborcza" Skomentuj ten artykuł:
Zaloguj się aby dodać swój komentarz.
Komentarze do tego artykułu:
Nikt nie skomentował jeszcze tego artykułu
|
|