3023 nowych studentów medycyny
Dodano: 23.06.2010, 11:01
Ponad sześć tysięcy osób jesienią będzie mogło rozpocząć naukę na bezpłatnych i prestiżowych studiach lekarskich i dietetyce. To prawie 900 miejsc więcej niż przed rokiem. Ministerstwo po konsultacjach społecznych nieco zwiększyło proponowany wcześniej limit przyjęć na studia lekarskie. O poprzednich propozycjach Ministerstwa Zdrowia pisaliśmy na portalu w materiale „Dieta nie lancet” http://www.studencimedycyny.pl/a/Dieta_nie_lancet-407. Ostatecznie po dodatkowych konsultacjach. Wcześniej proponowane limity zostały zmienione. Najnowsza propozycja ministerstwa brzmi: od października na studiach lekarskich w Polsce naukę będzie mogło zacząć 3023 osób - o 208 więcej niż przed rokiem. A to dlatego, że liczba studentów medycyny rośnie z roku na rok o 20 proc. Znacznie więcej miejsc przewidziano także dla dietetyków. Od jesieni studia na tym kierunku zacznie 675 absolwentów więcej niż przed rokiem (w sumie ok. 3,5 tys.). Niemal co trzecie nowe miejsce powstanie na nowo otwartym wydziale dietetyki Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Gorsze wiadomości resort zdrowia ma dla młodych ludzi, którzy myślą o zawodzie pielęgniarki/pielęgniarza czy osoby specjalizującej się w odbieraniu porodów. Na stacjonarnych studiach pielęgniarskich będzie ponad 1,5 tys. miejsc mniej, a na położnictwie - ponad 200. - Propozycja Ministerstwa Zdrowia odpowiada naszym oczekiwaniom. Na wydziale lekarskim będziemy mieć 392 miejsca na studiach stacjonarnych i 100 na niestacjonarnych, na dietetyce w sumie 160 - wylicza Marta Wojtach, rzecznik Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Mimo że liczba studentów rośnie, to wciąż jesteśmy na szarym końcu Europy, jeżeli chodzi o liczbę lekarzy: w Polsce na 100 tys. mieszkańców przypada ok. 200 lekarzy (w sumie jest ich ok. 130 tys.). Tymczasem na Węgrzech, w Szwecji, Hiszpanii, Portugalii czy we Francji jest ich o połowę więcej. Wolno rośnie też dostęp do specjalizacji po studiach medycznych. Chociaż resort zdrowia - odkąd kieruje nim Ewa Kopacz - sukcesywnie zwiększa liczbę miejsc na specjalizacjach, to dostęp do tych najbardziej popularnych wciąż jest ograniczony, np. podczas ostatniego naboru, w marcu br. na Pomorzu, Opolszczyźnie czy Podlasiu nikt nie mógł się kształcić, by zostać endokrynologiem, zaś dla przyszłych nefrologów, diabetologów czy alergologów przewidziano tylko kilka miejsc w całej Polsce. Leokadia Jędrzejewska, krajowy konsultant ds. pielęgniarstwa położniczego: Ograniczanie miejsc na studiach położniczych jest zaskakujące. Ministerstwo Zdrowia daje położnym coraz więcej zadań, rośnie więc nasza rola w szpitalach. Nowe kompetencje przewiduje dla nas także rozporządzenie w sprawie opieki okołoporodowej, dzięki któremu rodząca wybiera, kto ma prowadzić poród - położna czy lekarz. Jeżeli mamy sprostać tym zadaniom, to położnych powinno być więcej dziś. Tymczasem już dziś zdarza się, że w szpitalu na 40 pacjentek przypadają dwie położne, które obsługują cały oddział, asystują przy cięciu cesarskim i przyjmują nowe pacjentki. W takiej sytuacji poczucia komfortu i bezpieczeństwa nie ma ani rodząca, ani opiekująca się nią położna. Źródło: "Metro" Skomentuj ten artykuł:
Zaloguj się aby dodać swój komentarz.
Komentarze do tego artykułu:
Nikt nie skomentował jeszcze tego artykułu
|
|